Jak podaje portal businessinsider.com.pl od 1 stycznia przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą i korzystający z kas fiskalnych mają obowiązek umożliwić klientom wybór formy zapłaty. Oznacza to, że (przynajmniej w teorii) z osiedlowych sklepików powinny zniknąć wywieszki informujące, że płatność możliwa jest tylko gotówką. Stroną, która decyduje, czy chce zapłacić gotówką, czy w formie bezgotówkowej, ma teraz być klient. W praktyce nie wszędzie się to zmieniło.
Obowiązek posiadania kasy fiskalnej dotyczy przedsiębiorców, którzy sprzedają towary lub usługi osobom fizycznym nieprowadzącym działalności gospodarczej oraz rolnikom ryczałtowym. Dla przeciętnego konsumenta oznacza to więc, że powinien dostać paragon zarówno po wizycie w dużym markecie, jak i w lokalnym warzywniaku. To samo tyczy się wizyty w popularnym salonie fryzjerskim i u zaprzyjaźnionej kosmetyczki świadczącej usługi w swoim mieszkaniu.
Od 1 stycznia 2022 r. wszyscy przedsiębiorcy zostali zobowiązani do umożliwienia klientom zapłaty w formie bezgotówkowej, a konkretnie „przy użyciu instrumentu płatniczego”. Pod tym pojęciem kryje się zarówno możliwość płatności kartą, jak i przelewem czy BLIK-iem. I choć ciężko sobie wyobrazić, że klienci osiedlowego sklepiku będą robić przelew, by opłacić np. zakup kilograma ziemniaków, przedsiębiorca ma możliwość w ten sposób zrealizować swój obowiązek umożliwienia płatności bezgotówkowej. A jak to wygląda w praktyce?
— My nie mamy płatności kartą — mówi cicho sprzedawczyni w jednym z osiedlowych warzywniaków. Choć kartka informująca o możliwości zapłaty jedynie gotówką, jaka jeszcze niedawno witała klientów w drzwiach sklepu, zniknęła, w środku nadal obowiązują dotychczasowe zasady. Moje pytanie o zmianę przepisów wyraźnie zbiło z tropu ekspedientkę. Najwyraźniej właściciele nie zdecydowali się także na wprowadzenie innych form płatności, a w każdym razie nikt nie informuje o możliwości zrobienia przelewu czy skorzystania z BLIK-a (do czego przedsiębiorcy są teraz zobowiązani).
Nie da się ukryć, że najlepszym rozwiązaniem dla tego typu biznesów jest instalacja terminalu płatniczego, to jednak generuje dodatkowe koszty. Jeśli dołożyć do tego obciążenia finansowe związane z szalejącą inflacją oraz zmianą systemu podatkowego, niektórzy przedsiębiorcy, zamiast dostosować się do obowiązujących przepisów, wolą zaryzykować karę. Fiskus zapowiada kontrole, choć na razie nie ma mowy o konkretnych kwotach.
„Jeżeli obowiązkowo ewidencjonujesz sprzedaż na kasie fiskalnej i nie zapewnisz klientom możliwości dokonywania zapłaty przy użyciu instrumentu płatniczego, nie będziesz mógł skorzystać z kwartalnego rozliczenia podatku VAT” — czytamy na biznes.gov.pl, rządowym serwisie skierowanym do przedsiębiorców.
Warto też wspomnieć, że przedsiębiorcy, którzy zdecydują się na zakup terminala płatniczego, mogą skorzystać z ulgi w rozliczeniu rocznym. Obowiązuje przez dwa lata i wynosi maksymalnie 1000 zł. Większe odliczenie, w wysokości 2500 zł, przysługuje podatnikom, którzy są zwolnieni z obowiązku rejestrowania przychodów przy użyciu kas rejestrujących.
Powyżej 20 tys. gotówką nie zapłacisz
Prawo do wyboru formy płatności przez konsumenta będzie ograniczone w dwóch przypadkach. Po pierwsze, jeśli wartość transakcji przekracza 20 tys. zł. W takiej sytuacji, od stycznia 2023 r., klient będzie musiał zapłacić w formie bezgotówkowej. Ta zmiana nie wpłynie na nasze codzienne zakupy, ale będzie istotna podczas transakcji np. z biurami podróży, producentami mebli, sprzętu AGD czy profesjonalnych artykułów sportowych. Limit 20 tys. zł dotyczy bowiem wartości transakcji bez względu na liczbę płatności dokonanych w jej ramach.
Kiedy nowe przepisy wejdą w życie, przyjęcie zapłaty w gotówce powyżej limitu 20 tys. zł będzie traktowane jako dodatkowy przychód z działalności gospodarczej. A to oznacza dla przedsiębiorcy konieczność zapłaty dodatkowego podatku.
Z prawa do wyboru formy zapłaty nie skorzystamy także, jeśli umowa ze sprzedawcą jednoznacznie wskazuje na wybór formy zapłaty, np. w formie bezgotówkowej, na konto przedsiębiorcy. Gotówką nie zapłacimy też w sieci, niezależnie od wartości transakcji. Choć niektórzy sprzedawcy umożliwiają płatność za pobraniem, nie mają takiego obowiązku. Podobnie gotówki nie muszą przyjmować punkty samoobsługowe, niedysponujące personelem. Takiej formy zapłaty nie muszą też przyjmować sprzedawcy obsługujący klientów podczas imprez masowych.
Płatność tylko kartą? To też wbrew przepisom
Warto przypomnieć, że pod koniec minionego roku w życie weszły analogiczne przepisy, zgodnie z którymi sprzedawca nie może odmówić klientowi płatności gotówką. Nowelizację ustawy o usługach płatniczych firmował prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński.
Jak argumentował NBP, problem braku akceptowania gotówki w punktach handlowo-usługowych może mieć szczególnie istotne znaczenie przede wszystkim dla osób w podeszłym wieku oraz osób z różnymi niepełnosprawnościami, a także innych osób niekorzystających z bezgotówkowych instrumentów płatniczych. Brak akceptacji gotówki może wymuszać migrację osób w poszukiwaniu punktów ją akceptujących, co obecnie zwiększa ryzyko związane z rozprzestrzenianiem się wirusa — argumentowali przedstawiciele instytucji, opiniując projekt nowelizacji ustawy.
Źródło: www.businessinsider.com.pl